Nie wiem sama, dzięki Sakurze się troszeczkę podniosłam na duchu, ale słabo mi to idzie jeszcze. Nie
wiem czy Komukolwiek się to podoba oprócz Sakury i Marry. Dziękuje
wam ;) .
***********************************
Wszyscy siedzieliśmy w Ichiraku i
gadaliśmy :
- Sakura a w Ty w poprzedniej szkole grałaś w siatkę jak się nie myle tak? - Naruto spytał się mnie z wyczekiwaniem na twarzy.
- Tak byłam kapitanem, żeńskiej drużyny a co ? - Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- No bo z tego co wiem jest nabór do drużyny spróbowałabyś co? - Ten jego uśmiech na twarzy, każdemu by poprawił humor, nawet najgorszemu pesymiście.
- Wiesz co nie dzięki, ale nie uśmiecha mi się wracać zbytnio do przeszłości wiesz? - W moich myślach nastało błaganie żeby się nie pytał o się stało.
- No jak chcesz, nie zmuszę Cię przecież. - Uśmiechnęłam się do niego wesoło, dziękując w duchu ze nie zapytał. A on mnie objął ramieniem i tylko się głupio wyszczerzył, na potkałam dwa spojrzenia. Jedno Sasuke, trochę tak jakby wściekłe, ale nie jestem pewna dokładnie, nie mogłam wyczytać z zbyt dużo z jego twarzy. Gdyby nie oczy to pewne nikt by nigdy się nie połapał o co mu chodzi. Dziwny typ. Druga twarz to była Hinaty, ta patrzyła na mnie z jawną wściekłością która była wręcz namacalna. Odepchnęłam rękę Uzumakiego. Podeszłam do Hinaty pociągłam ja za rękę i wyprowadziłam ją z baru. Z całych sił starała się mnie odepchnąć marnie jej to szło no ale cóż, lata treningu boxu dały swoje. Lepiej żeby oni o tym nie wiedzieli, załamali by się jeszcze. Dużo osób w Tokio było przeciwne temu ze trenuje. Najbardziej Itachi, a jak jeszcze miałam startować w walce to zachowywał się jak nadopiekuńczy rodzic. No ale to jest cały Itachi. Nic go nie zmieni, gdy się na coś uprze nie ma bata żeby się stało inaczej, chyba od niego się tego nauczyłam a może od Peina. Nie jestem pewna, obydwoje praktycznie są tacy sami tylko Sasori zachowuje się w miarę normalnie, ale gdy przyjdzie co do czego stoi jak lew za najbliższymi
- Nie rwij się, i tak to nic nie da. - Przestała się szarpać i pozwoliła się prowadzić do końca.
- Co chcesz? - spytała nadto zimnym głosem. Patrzyłam na nią niewzruszona. Ona chyba się zdziwiła.
- Słuchaj widzę, ze on Ci się podoba i nie wmawiaj mi teraz, ze nie. Ślepa nie jestem – Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Zarumieniła się, i spuściła głowę na dół po krótce zaczęła się bawić swoimi palcami.
- On mi się może podobać, ale co z teg skoro nawet nie zwraca na mnie uwagi – Spojrzała na mnie z bólem. - Zna mnei już tyle lat bo od podstawówki, i nawet mnie nie przytulił, może raz jak się przewróciła, a Ty co? Jesteś zaledwie u nas jeden dzień i już Cie objął ramieniem jak się miałam poczuć? - Rozumiałam ją. Też miałam taka sytuacje, ale o tym kiedy indziej. - Tylko to jest najgorsze ze on nie wie że on mi się podoba, nic nie widzi, każdy to widzi tylko nie on. - W jej głosie usłyszałam żal.
- No to wiesz trzeba by było go uświadomić – Jej zdezorientowanie spojrzenie, które nie wiedziało o co mi chodzi. Błądziła po mnie świdrująco.
- Co chcesz zrobić? - Jej pytanie mnie przywarło do muru, nie miałam żadnego pomysłu przecież, a nie zamknę ich w jednym pomieszczeniu, bo to zbyt dziecinne.
- Jeszcze, sama nie wiem ale na pewno coś wykombinuje. - Ruszyłam w stronę lokaju, w głębokim zamyśleniu. Jest mam, żółta żarówka zaświeciła mi się w głowie.Na razie damy blondaskowi tydzień. Jak się nieogarnie ze się Hinatce podoba, to będzie trzeba działać, no trudno. Trzeba do Kiby zagadać, bo w razie czego mi pomoże. Bardzo w sumie by mi się zdała jego pomoc. Jak nie on, to najwyżej kto inny. Trudno, ale bardzo bym się cieszyła gdyby to był on. Usiadłyśmy na swoich miejscach. Lokal jest w sumie dośc zadbany. Nie wygląda jakoś obskurnie czy coś, da się tu siedzieć, a ramen maja bardzo dobre. Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do Kiby. Usiadłam do niego i zagadałam:
- Cześć, co tam? - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- A no hej, a w porządku, a u Ciebie ? - Odwzajemnił uśmiech.
- Leci, nowa szkoła, nowe twarze, nowe wszystko - stwierdziłam załamana. Nagle usłyszeliśmy huk, odwróciliśmy się jednocześnie w tamta stronę, Hinata leżała na ziemi nieprzytomna, a Naruto klęczał koło niej starjąc się ją obudzić. Niezbyt dobrze mu to szło. Pierwsza zareagowałam. Podeszłam do nich, pytając Naruto co się stało.
- No bo Hinatka taka czerwona się zrobiła, nagle. Dotknąłem jej czoła żeby sprawdzić czy nie ma gorączki,a ona zemdlała, biedna ciekawe co jej jest? - Co za idiota. Zrobiłam Face Plam, i wróciłam do Kiby. Po chwili Hinata się obudziła, biedna koło niej biegał cały czas Naruuto pytając czy wszystko w porządku
- Co za idiota – Mamrotałam pod nosem.
- Zgodzę się, ona tak za nim od podstawówki.
- Chyba ze ich zeswatamy ze sobą co? - Moją twarz rozjaśnił uśmiech.
- Czemu by nie. - Wyszczerzył się głupio.
- No to słuchaj. - Wytłumaczyłam mu cały plan, aon się zgodził. Zawołaliśmy jeszcze Hinate i jej tez powiedzieliśmy w końcu ona musi się na to zgodzić. Ale no raczej powinna. Po długiej namowie ( 30 min ) w końcu się zgodziła. No to naszemu blondaskowi dajemy tydzień.
Tydzień później.
Nasz Naruto nadal
nic nie zauważył, chociaż Hinata przy nim zemdlała z dobre 15-30
razy. Idiota.
Nasz plan zostaje wcielony w życie.
Biało-oka, i Kiba mają przyjść do szkoły i udawać, że są razem.
Wszyscy oprócz Nauto zostali o tym poinformowani, Zjawili się. Szli
za ręke, mówili do siebie słodkie słówka. Sasuke stanął obok
mnie. On najbardziej nie był przekonany do tego planu. Kiedy
usłyszal głosy swoich przyjaciół, odwrócił się z szerokim
uśmiechem. Który jak szybko się pojawił tak i zgasł, jego twarz
przybrała kolory czerwonego pomidora. Podbiegł do Kiby i odepchnął
go od Hinaty, uderzył go w twarz z pieści. Kibie aż twarz
odrzuciło w drugą stronę, lekko się zatoczył, i z równie wściekłą miną ruszył na Uzumakiego. Razem z Sasuke ruszyliśmy na
nich, ja odciągałam Kibe od Naruto, a Uchiha, Uzumakiego od Inuzuki.
Skończyło się na tym że Hinata stała przerażona pośrodku nas.
Kiba rwał się do Naruto, z krwawiącym nosem. A Naruto do Kiby z
rozcięta brwią, do nas biegła dyrektorka. Wzięła ich do siebie do
gabinetu a my ruszyliśmy na lekcje do Kakashiego.
- Nie martw się Hinata, przynajmniej wiemy ze mu na Tobie zależy – puściłam do niej oczko. Ona się uśmiechnęła blado, z twarzą o kolorze kedy. Nie wyglądała za dobrze. Weszliśmy do klasy. Usiedliśmy na swoich miejscach, i czekaliśmy na Kakashiego. Pewnie jest w gabinecie razem z chłopakami i dyrką. Bałam się ze Naruto zrobi coś głupiego. Dostałam sms.
„ Cześć maleńka, jak tam w
nowym mieście? Wiem ze jesteś na nas zła, ale my nie chcieliśmy
dla Ciebie źle. Wiesz dobrze jak jest teraz z nami wszystkimi. A
właśnie. Niedługo będziesz miała niespodzianek.” Itachi.
No jasne ze jestem
na was zła, jak miałabym nie być. W końcu jestem sama w tym
wielkim mieście bez braci. Sama jak palec.
„ A powiesz mi jak mam nie być?
Wiem jak jest, ale mogliście mnie dać z kimś mi znanym. Sama tu
jestem, bez nikogo mi bliskiego. Ooooo a jaka, wiecie dobrze że nie
lubie niespodzianek. Ej Itachi, a Ty masz w rodzinie, jakiegoś
Sasuke?”
Po tym jak
odpisałam na sms, do klasy wszedł Kakashi razem z Naruto i Kibą,
którzy mieli przygnębione twarze. Na przerwie się wszystkiego
dowiem, na odpowiedź sms nie musiałam tez długo czekać
„Nie gniewaj się na nas,
chcieliśmy dla Ciebie dobrze. Musisz zrozumieć. Przygotuj 6 poki,
wtym jedno z dwuosobowym łóżkiem, tak mam brata, a czemu pytasz?”
Oooo no to
ciekawie. Ciekawe czemu są tak daleko od siebie i czemu go wcześniej
nie poznałam.
„ No rozumiem. Serio? O bożę dziękuję, dziękuję, dziękuje *.*, a na kiedy? No bo mam w klasie
chłopaka o imieniu i nazwisku Sasuke Uchiha. I zastanawiałam się
czy macie ze sobą coś wspólnego. Bo z wyglądu jesteście bardzo do
siebie podobni.” Klikłam przycisk „Wyślij” i
czekałam na odpowiedź. Dostałam na liścik na ławce. Rozglądałam
się po klasie szukając sprawcy tego „czegoś”
Nikt się na mnie nie patrzył no cóż.
„Naruto
już wie. Będzie chciał coś zrobić z Hinatą, podejdzie do Ciebie
na przerwie”
Kiba
Zmięłam karteczke i wsadziłam do piórnika. Na tej lekcji nie doczekałam się wiadomości od Itachiego. Kiedy zabrzmiał dzwonek na przerwę poczułam wibracje.
„ Możliwe,
że to on. Ta na serio mała. Do zobaczenia w sobote. Muszę kończyć
Deidera się dre żebym mu pomógł gotować masz pozdrowienia od
niego. Trzymaj się. Pa ;*”
Nie odpisuje to i tak nie ma sensu, ale gdy przeczytałam ze to już
w ta sobote przyjadą, aż zapiszczałam na korytarzu. Wszyscy
uczniowie się na mnie popatrzyli jak na jakąś wariatkę chorą
umysłowo. Do mnie podszedł Naruto.
- Dziękuje Sakura gdyby nie ty nigdy bym, nie wiedział że Hinatka mnie lubi. Ja myślałem ze ona się na mnie denerwuje dlatego się robi cała czerwona. To nie potrafiłem do niej zagadać. - Powiedział mi to co mu leżało na sercu. W sumie to pewnie bał się odrzucenia.
- Nie ma za co, tylko ciesze się że w końcu zrozumiałeś. Kiedy ją zaprosisz na randke? A właśnie czemu weszliście do klasy tacy przygnębieni, skoro już wszystko okej?
- Postaram się ja zaprosić na sobotę do kina, bo dyrektorka kazała nam czyścić kible do końca miesiąca.
- Współczucie – Uśmiechnęłam się do niego blado. _ A teraz leć do niej i ją zaproś! - Wydarłam mu się do ucha.Naruto się tylko wyszczerzył i pobiegł na poszukiwanie biało-okiej. Ja ruszyłam na biologie z Jirayą.
Po skończonych lekcjach ruszyłam do swojego motoru, musiałam jechać i przygotować pokoje, no znaczy służba to za mnie zrobi, bo
nie pozwala mi się przemęczać, a w końcu też za coś im płace,
chociaż nie lubię wykorzystywać ludzi.
- Sakura! - Usłyszałam krzyk za sobą, odwróciłam głowę w tamtą stronę to był Sasuke, poczekałam aż przyjdzie, i powie mi co chce ode mnie. Kiedy już przyszedł zaczęliśmy rozmowę:
- Co jest? - Nie wiedziałam o co dokładnie może mu chodzić, bo nie rozmawialiśmy zbyt dużo no może kilka zdań podczas tego tygodnia.
- No bo, no ten... - Wydusić zdania z siebie nie mógł.
- No co ten? - Nie znałam go zbytnio skąd miałam wiedzieć o co mu chodzi.
- Pomogłabyś mi w chemii? Nie rozumiem w ogóle tego temu jak i w ogóle chemii, a ty jesteś jedyna która to rozumie. No jest jeszcze kilka dziewczyn, ale to moje fanki to wiesz nie chce się ich pytać – Kiedy to usłyszałam uśmiechnęłam się szeroko.
- No spoko, teraz wpadniesz? - Wesoły uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- No mogę, tylko ty jesteś motorem chyba tak? - Ja tylko kiwłam głową na znak zgody.
- To jedź na Chmurną 19. Spotkamy się pod moim domem okej? - On tez kiwnął. Ja udałam się do motoru on do auta ruszyłam w drogę.
Perspektywa
Sasuke
Jest zgodziła się, już myślałem że nie tylko ona z dziewczyn umie ten
temat i nie lata za mną jak głupia. Hmm Chmurna 19, dzielnica bogaczy no nie powiem, nie wiedziałem że mieszka tak blisko. Ja
mieszkam dzielnice dalej. A ogółem to ma ładne oczy. Stop Sasuke o
czym ty myślisz. Zbeształem się w myślach. Wsiadłem do auta, i
ruszyłem na wskazaną ulice. Gdy podjechałem pod jej dom.
Zaparkowałem samochód pod nim. Sakura czekała pod drzwiami.
- Chodź zjemy obiad, bo pewnie Marika już zrobiła. Potem pójdziemy do mnie na górę i Ci pomogę przy chemii. - Weszliśmy do domu, ściągłem buty. Ona też. Poszliśmy do jadalni Na stole już czekał obiad. Zjedliśmy, a Sakura na chwile mnie zostawiła . Rozmawiała z jednym ze służących. On tylko kiwnął głową. Podeszła do mnie i uśmiechnęła się.
- To co gotowy?
- Tak – Odpowiedziałem, ruszyliśmy schodami do góry.
- Chcesz do picia? - Spytała mnie.
- Tak jakbyś mogła zrobić herbatę.
- Dobra to słuchaj idź do mojego pokoju, 2 piętro drzwi z kwiatem wiśni.
Poszedłem
tak jak mi powiedziała. Weszłem do jej pokoju. Ściany koloru
ciemnego brązu, biały sufit duże łóżko z baldachimem,
naprzeciwko niego telewizor, niedaleko okna stało biórko. Na oknie
zaś było pełno poduszek, koło telewizora były dwie pary drzwi
pewnie od łazienki i garderoby. Zwykły pokój nastolatki.
Odwróciłem głowę w stronę ściany od drzwi wejściowych, na tej ścianie wisiały zdjęcia. Podeszłem bliżej. Było tam jedno
wielkie zdjęcie, na nim była Sakura z 7 nie znanych mi osób. Tylko
jedna skądś kojarzyłem, czarnowłosego chłopaka z długi włosami,
związanymi w kucyk i czarnymi oczyma. Sakura siedziała mu na
barkach i uśmiechała się wesoło.
Dalej
było kolejne zdjęcia mała Sakura chyba rodzicami i z dwójką
chłopaków z fotografii wyżej. Jeden to był czerwonowłosy, z
zielonymi oczami. A drugi miał włosy tak jakby pod pomarańcz, tylko
na tym zdjęciu miał na twarzy kolczyków. Najwyraźniej to byli jej
bracia. Koło tego dużego zdjęcia były 3 cytaty, chyba z jakiegoś
rapu. Ale nie kojarzę grupy.
„Życie
się sypie kiedy ktoś kogo kochasz,
zostawia
cie w chuj a tym sam gnijesz w lochach.
Życie
się sypie , kiedy ktoś bardzo bliski ,
ktoś
jak przyjaciel ma charakter dziwki.
I
nawet nie wiesz ile razy wbił Ci nóż w plecy,
dla
takich suk metalowy sznur wtedy.” Pein.*
„Posypane
życie jak krechy na lusterku ,
we
mnie wojna , manifestacja fajerwerków,
nie
próbuj mnie zrozumieć Ty bananowy frajerku,
bo
dla ciebie problemem tłusta plama na sweterku.
Ojejku
Ty chujku ,nie żałuj mnie cie proszę,
me
życie jak puzzle by je złożyć się podnoszę.” Sasori**
„Czasem
gdy to życie sypie się , wiem wtedy na pewno ,
wrócą
piękne dni i razem rozjaśnimy ciemność.
Lata
płyną wciąż my pamiętajmy jedno,
umarłych
trawi piach, my musimy wstać i biegnąć.” Itachi.***
Teksty
były obok zdjęć pojedynczych. Na dwóch była Sakura chyba z jej
braćmi z każdym pojedynczo, i przy zdjęciu z tym chłopakiem w
kitce. Do pokoju weszła Sakura z dwoma kubkami parującej herbaty na
tacy i talerzem z ciasteczkami. To do nauki.
*
,
**
, ***
- Tekst z rapu Nie dla wszystkich – Czasem życie się sypie. Nie
napisał To Ani Pein,ani Itachi czy Sasori, miałam to an myśli ze
to ich ulubieone fragmenty.
Koniec.
Mam
nadzieje że wam się spodoba prosiłabym o komentarze. Nawet z
krytyką w końcu muszę wiedzieć czy mam coś zmienić czy nie.Czytaz =========> komentuj