Kolejna notka ;*
***********************
Po skończonej nauce, poszła się
wykąpać, przebrałam się w piżame, i położyłam się spać.
Kolejne dni mijały mi w spokoju. I tak
zleciało mi do soboty. To dzisiaj przyjeżdzają chłopaki razem z
Konan. Już nie mogłam się doczekac, od rana służba biegała żeby
wszystko przygotowac na czas, tyle ze ja nie wiedziała o której oni
przyjadą. Itachi mi nie napisał, na którą będą. Dochodziła już
15.30 a ich nadal nie ma, Boze co oni zaś wykombinowali to ja nie
wiem. Czekałam cierpliwie, na kanapie przed telwizorem w salonie. TV
było włonczone a ja i tak myślami byłam gdzie indziej, byłam
przy nich. Oby się w nic nie wpakowali. 2 godziny później
usłyszałam walenie do drzwi, i dzwonek. Przyjechali nareszcie.
Pobiegłam do przedpokoju im otworzyć, zobaczyłam 7 osób stojących
pod moimi drzwiami, żuciłam się na Nagato i Sasoriego z piskiem,
wszystkich innych też wyściskałam. Weszliśmy do środka,
siedlismy w salonie, około 19 zjedliśmy wspólnie kolacje. A potem
jak zawsze siedliśmy wspólnie do sake.
- Mieliście jakieś komplikacje? Bo na was dość długo czekałam – Nie byłam zbyt zadowolona ale no cóż.
- Razem z Sasorim i Konan przez chwile mielismy ogon, ale potem zwialiśmy, z tego co słyszałem Deidera i Itachi też mieli, a co do reszy to nie wiem. - Tu Nagato spojrzał na reszte ekipy, ja razem z nim, a Ci tylko uśmiechneli się jak psychopaci, biedne pieski.
Po 10 butelce sake, i po tym jak
Deidera razem z Haidanem zaczeli robić nam striptiz poszliśmy
wszyscy spać, z błaganie żeby tylko po owym pokazie nie mieć
koszmarów, no oczywiście chłopacy narzekali, ale ja z Konan w
ogóle, bo chłopacy maja czym się pochwalić
Poczułam szarpnięcie, otworzyłam
szybko oczy. Ał, moja głowa.
- Wstawaj mała, idziemy biegac chyba,bo pewnie jak mnie nie było to w ogóle nie trenowałaś – skąd on wiedział?
- Nie wnikam skad to wiesz, ale kochany braciszku nie wstaje wali mnie to. - Posłałam mu złośliwy uśmiech nr 3
- O nie moja droga panno, nie zapominaj o wczorajszej rozmowie wracamy do gry, pamiętasz ? - A no tak Akatsuki wraca do gry teraz sobie przypomniałam. Ał, głowa mnie nadal boli, nie potrzebnie myśle.
- A nie można by tak od jutra, głowa mnie boli, kaca mam, a ty nie ? - Spojrzałam na niego błagalnie, a jednoczesnie sze zdzwieniem.
- Nie wstajesz teraz, mało mnie to obchodzi że masz kaca ja też mam. - Pociągnął mnie ze stope, runełam na podłodze. Szybko wstałam. Ale jego już nie było.
- Naaaaaaaaaaaaaaaaaagaaaaaaaaaaaato! - Niech ja go ino dorwe. Poczłapałam do łazienki z miną skazańca, nie lubie treningów z Peinem, on daje wyczerpujące. Osobiście wole z Itachim. Ale nie powiem tego pomarańczowowłosemu bo mnie chyba powiesi, i da jeszcze ostrzejszy trening. Jak na wrzesień było bardzo ciepło, więc ubrałam bielizne, krótkie spodenki z materiału, i bokserke, na nogi ubrałam skarpetki i adidasy do biegania. Wręcz zleciałam na dół. Wskoczyłam na Nagato z wrzaskiem, tyle dobrze że stał do mnie przodem bo nos miałby złamany.
- Jak mogłeś świnio mnie tak chamsko sciagnąc z łóżka, co ja Ci do cholery zrobiłam? Nigdy Cie nie uderzyłam jakos specjalnie mocno, tylko raz przezemmnie wylądowałes w szpitalu, no co ja Ci zrobiłam !? - Wszyscy stali na około nas, i się śmiali. Zeszłam z niego i poszłam do przedpokoju. - No idziesz czy nie !? - Załamany ruszył w moja strone. Po krótkiej rozgrzewce pobieglismy do pobliskiego parku. Jak narzie zażucił nam spokojne tępo. Uf na szczęście bo chyba bym nie wydoliła, kiedyś biegliśmy tak szybko że zemdlałam w trakcie bieguz powodu niedotlenienia, bo mój kochany braciszek chciał żebym miała jak najlepszą kondycje. Idiota z nieo jestc zasami, ale kocham go za to że od śmierci rodziców stara się jak najlepiej, w sumie nie pamietam ich zbytnio. Pamiętam tylko ostatnie urodziny, uśmiechniętą twarz mamy, i zatroskane spojrzenie taty. Po ich śmierci zajeła się nami babcia. Potem jak ona umarła opieke nademna przejął Pein bo skończył 18 lat, gdyby nie on to pewnie wylądowałabym w domu dziecka.
- Pein, stop nie mam tak dobrej kondycji. - Rozglądnełam się w około szukając jakiegoś sklepu. - Chodź do sklepu bo nie wziełam picia.
- Już już, nie jecz tak kobieto. - Objął mnie ramieniem. Uśmiechnełam się do niego. Weszliśmy do wmiare dużego sklepu. Z półki wziełam 2 wody niegazowane półl litrowe.
- Dzieńdobry. - Przywitała się z sztucznym uśmiechem ekspedientka.
- Dzieńdobry – Podałam jej wody.
- 3 jeny.
- Proszę pobrać z konta Haruno Sakura. - Ona spojrzała na mnie jak na idiotke, Pein zreszta też. Wykonała przelew, i te inne paści wyszliśmy ze sklepu. Wziełam łyka wody. - Co się tak na mnie tam patrzyłeś? Kasy sobie nie wziełam. - Ten chyba od razu ogarnął o co chodzi i też wziął łyka.-Ruszylismy dalej. Biegaliśmy tak około 2 godzin.
- Dobra Sakura wracamy. - Biegiem ruszyliśmy do domu, tym razem sprint sobie zażuciliśmy.
Nagle na kogoś wpadłam.
- O przepraszam – powiedziałam zbierając się z ziemi, spojrzałam na osobe na którą wpadłam, to był Sasuke. - O cześć. - Dodałam.
- Cześć Saukra. - Uśmiechnął się do mnie, o Boże jaki on ma śliczny uśmiech, rozmarezyłam się. Nagle poczułam szturchnięcie.
- Ej Sakura wszystko w porządku? Chyba Cie Twój chłopak woła dobra ja spadam cześć.I już go nie było nawet mu nie wytłumaczyłam, ze to nie jest mój chłopak tylko bart.
Poszedł sobie o tak
popostu
- Taa cześć. - Powiedziałam po cichu do siebie.
- Sakura wszystko w porządku?Kto to był? - Pein jak zawsze troskliwy.
- Tak jasne, mój kolega z klasy – Posłałam mu promienny uśmiech – Kto ostatni w domu ten sprząta pokój wygranego. - Ruszylismy, każdy biegł najszybciej jak mógł, muszę być pierwsza. Nie chce sprzątać bielizny Konan, fuuuj. Wzdrygnełam się na sam obraz ich pokoju, i porozżucanej bielizny po nim. Przyśpieszyłam. Dobiegłam pierwsza, uf na szczęście. W mieszkaniu panował istny haos.
- Itaaaachi !- Przybiegł do mnie, jak pies hehe gupek. - Co się tu do jasnej choler stało!?
- Yyyy, no bo, no ten, jakby Ci to powiedzieć. - Podrapał się po brodzie. - To wszystko wina Haidana! Chciał odprawić te swoje rytułały i inne, chcieliśmy go powstrzymać ale się uparł. - Haidan jak na zawołanie przybiegł.
- Co ja !? To twoja wina Itachi. Zaczołeś się bawić tym swoim mieczem i wszystko poniszczyłeś. - Spojrzałam natychmiastowo na karookiego, ten jak gdyby nigdy nic zrobił skruszoną mine, usiadł na poniszczonym fotelu i spuścił głowe, normalnie jak dziecko.
- Dobra nie ważne, pozamawia się nowe meble, ale nie myśl Itachi ze ja za to zapłace. Za wszystko pójdzie z twojej kieszeni. - Hahaha, chyba się ucieszył.
Poszłam do siebie do łazienki,
wziełam szybki prysznic i przebrałam się w czyste ciuchy. Ubrałam
na siebie białą bluze z napisem fuck, szare rurki, trampki z
all-stara do czarnej torebki włożyłam telefon zbiegłam na dół i
usiadłam przy stole koło Deidery i Sasoriego. Zjadłam obiad i
poszłam z powrotem do pokoju zaczełam odrabiać lekcje, tak
zleciało mi pół dnia.
*******
Przepraszam ze tak krótko, ale nie mam
siły na nic. Kolejna notka będzie dłuższa :)