czwartek, 17 października 2013

PRZEPRASZAM!

Jutro nie będzie opowiadania ani w sobote ani niedziele, chyba ze coś napisze w niedziele to najwyżej w poniedziałek lub wtorek dodam :3
W tym tygodniu wszyscy mają urodziny i tydzień urodzinowy :<. przepraszam naprawde :<

piątek, 11 października 2013

Część Ósma


Wstałam rano, dzisiaj niedziela jest okej. Spojrzałam na zegarek 10. Zwlokłam się powoli. Zaczęłam dreptać do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, zeszłam na dół. Już słyszałam chłopaków jak rozmawiali. Weszłam do salonu, wszyscy siedzieli przed telewizorem. Siadłam obok Itachiegio, w tv leciało o napadzie na jubilera. No to nieźle chociaż mogłam się tego spodziewać, że będzie to w wiadomościach. Mam tylko nadzieje że nie wejdą znowu na trop nasz ekipy. Bo wtedy znowu musiałaby być rozłąka a tego drugi raz bym nie przeżyła mimo tego że się tak często kłóciliśmy, to kocham ich wszystkich.

  • Mam nadzieje, ze do wieczora to wszystko posprzedawajcie, nie mam zamiaru się z wami znowu rozstawać.
  • Wiemy Sakura, zaraz będziemy jechać do Kyiko i z nią będziemy się targować – Powiedział Itachi no z niezbyt wielkim przekonaniem.
  • Ile was nie będzie?
  • Około tygodnia. - Tym razem głosu udzielił Pein. Jego akurat nie chciałam prosić o zdanie.
  • Ciebie się braciszku nie pytałam. - Mój perfidny uśmieszek zmiótł jego powagę, a wzbudził tylko i wyłącznie złość.
  • Sakura nie przeginaj, wiesz dobrze że to wszystko było dla Twojego dobra. - Wiedziałam dobrze że się o mnie martwi ja o niego i Sasoriego też bardzo się martwię ale oni muszą zrozumieć ze ja nie jestem małą dziewczynką i też chce wiedzieć co się dzieje.
  • Pein dobrze wiesz że jak byś mi wszystko powiedział wczoraj by mnie tam nie było. Sam jesteś sobie winny. Nie znasz mnie od wczoraj. - Powiedziałam to z taką złością, jakiej nigdy nie było słychać w moim głosie. Nic już więcej nie odpowiedział. Na tym skończyła się nasza dyskusja wiedziałam że jest na mnie wkurzony, no ale co miałam zrobić, on mnie też zdenerwował. Mógł mi o wszystkim powiedzieć, obeszło by się bez bólu, wiem martwią się, etc. No ale ja mam 17 lat! Nie potrzebuje już nie wiadomo jakiej opieki.
Podreptałam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Szybko zrobiłam sobie tosty, posmarowałam je dżemem. Po chwili do mnie dołączyła się Konan, która robiła dla siebie i dla Peina. Uśmiechała się w stylu, nie martw się dobrze wiesz jaki on jest.

  • Sakura dobrze wiesz ze on dostanie zjebke za to że mi o niczym nie powiedział, nie masz się czym martwić. Znasz mnie, tylko szkoda ze mnie też nie wtajemniczyłaś, a właśnie chciałabym się z Tobą spotkać potem i pójdziesz ze mną do apteki co ? - Widziałam w jej oczach radość, pocieszenie, a jednocześnie smutek i złość. Wiedziałam tylko że złość i pocieszenie to chodzi o mnie i o Peina.
  • Dobrze, ale po co do apteki? - Zostałam wprowadzona w jakiś błąd przecież ona jest zdrowa przynajmniej tak mi się zdaje, chyba że wpadli sobie, no kurwa. Spojrzałam na nią podejrzliwym wzrokiem, on tylko zrobiła skruszona minę.
  • Mam poranne mdłości, obawiam się ze tak. - W jednej chwili się ucieszyłam a w drugiej pomyślałam że jak taki maluch ma się wychowywać w rodzinie przestępców, przecież to nie będzie dla niego dobre towarzystwo. Wiedziałam ze ona myśli o tym samym, zawsze byłyśmy ze wszystkim zgodne.
  • Jak się upewnię, porozmawiam z Peinem, wszystko będzie musiało się zmienić. Teraz życie już nie będzie sielanką.
  • Wiem Konan, wiem o tym.
Już wiedziałam że te 9 miesięcy będzie dla Peina czasem przemyśleń. Na pewno podejmie dobrą decyzje nie zagrażającą życiu Konan i dziecka. Mam przynajmniej taką nadzieje. Obie się do siebie uśmiechałyśmy delikatnie, siedząc i jedząc w ciszy, tylko to będzie mnie zastanawiać kto zostanie liderem jak Pein odejdzie? Teraz zrozumiałam ze już nic nie będzie tak jak wcześniej. Po skończonym posiłku ruszyłam do siebie do pokoju. Jeszcze zanim weszłam do góry powiedziałam Tylko Konan że ma po mnie przyjść jak będzie chciała iść już, i będzie na to wystarczająco gotowa.


**********************
Widziałem jej uśmiech w mojej wyobraźni wiedziałem że mi się podoba, ale ona i tak nie zwróci na mnie uwagi. Przecież ty jej nawet nie znasz, nie gadaliście nawet przez 10 min, nie gadaliśmy jak pomagała mi w nauce. No extra gadam do siebie w myślach.

  • Sasuke zejdź na śniadanie. - Z ociągnięciem ruszyłem na dół. Zjem je i idę do Naruto. Najwyżej pójdziemy na jakieś piwo które znając nas skończy się wódką. Dobra nieważne.
Zeszedłem na dół, zjadłem śniadanie i ruszyłem do Naruto. Gdy już dotarłem zapukałem do jego drzwi.
  • Dzień dobry – powiedziałem do jego mamy, Kushina jak zwykle uśmiechnięta, ta kobieta zachowuje się tak jakby w ogóle problemów nie miała.
  • Dzień dobry Sasuke wejdź Naruto jest u góry. - Schodami ruszyłem do Uzumakiego, minąłem kilka pokoi. Usłyszałem głośną muzykę, no tak muzyka to jego świat. Podeszłem powoli do drzwi lekko chyciłem za klamkę, gdy drzwi się otworzyły kopłem w nie i wydarłem się na cały głos.
  • Nie wal sobie ty zboczeńcu !– Stały się dwie rzeczy jednocześnie : Naruto ze strachu podskoczył tak że jego twarz miała bliskie spotkanie razem z ziemią. Jego rodzice zaczęli się głośno śmiać z dołu, a ja razem z nimi.
  • Sasuke idioto! Nie masz co robić, tylko ludzi straszyć? - Wiedziałem że się nie obrazi w końcu to Naruto. Gdy się już pozbierał z ziemi i usiadł z powrotem na krześle zacząłem temat.
  • Suchaj bo jest sprawa, wyruszylibyśmy może na małe co nieco? - Widziałem w jego oczach ten błysk, i od razu wiedziałem że się zgodzi. W końcu to Naruto.
  • No jasne ! - Ten jego krzyk pewnie było słychać w całym Konoha.
Gdy już się zrobił na ' bóstwo ', bo jak stwierdził nie może wyglądać gorzej ode mnie, a znając nas to obydwoje na noc będziemy wyglądać jak dwa menele. Nagle usłyszałem jego dzwonek telefonu podeszłem do niego i odczytałam ' Sakurcia ;* '
  • Ej baławnie, Sakura dzwoni – przekazałem mu ta informacje i rzuciłem mu telefon do ręki, złapał i odebrał. Gdy skończył gada, zaczął nawijać.
  • Idziemy do Sakurci, niej się napijemy bo podobno coś chce oblać, ale nie wiem dokładnie co, Hinatka też będzie, pójdziemy prawda, pójdziemy, pójdziemy, pójdziemy ? - Zaczął skakać na około mnie jak 6 letnie dziecko proszące swojego tatę czy może iść do cyrku.
  • No dobra pójdziemy. - W sumie porozmawiam z nią trochę wtedy i będę mógł znów usłyszeć jej prześliczny głos.


*********************

Dobra Naruto już załatwiłam więc jest okej zaraz Hinata przyjdzie w końcu jest co świętować prawda. Tyle dobrze że Pein, Itachi i Sasori z reszta pojechali bo by się okazała że nikt nie pojedzie, gdy znowu sobie przypomniałam sytuacje sprzed 30 minut aż mi serce zabiło szybciej znowu.

Szłam z Konan z apteki obie trzęsłyśmy się jak galaretki czekając aż dojdziemy do domu i sprawdzimy wynik. Gdy wreszcie dotarłyśmy Konan zamknęła się w łazience po ok 2-3 minutach otworzyła mi drzwi od łazienki, test ciążowy leżał na umywalce trzeba było poczekać 5 min, to było chyba najdłuższe 5 minut naszym życiu. Bałam się wyniku, wiedziałam ze będę szczęśliwą ciocią i będę ich wspierać gdy urodzi dziecko, bo wiem ze Konan bardzo marzyła dziecku, ale chyba nie w takim doborowym towarzystwie dla dziecka , obie nas chyba bardzo zasmuci jak się okaże że jednak nie, ale objawy na to wskazują więc mozliwe i to bardzo ze tak. Po 5 minutach fioletowłosa bała się podejść do tej umywalki, gdy się jej spytałam czy mam z a nią sprawdzić to powiedziała ze nie bo ona musi się sama przełamać. Gdy w kończy to zrobiła i zobaczyła na wynik, uśmiech zawitał na jej buźke podeszła delikatnie do niej zobaczyłam wynik, a ona wskoczyła mi w ramiona szczęśliwa. Nasza kochana Konan jest w ciąży, no to mój braciszek musiał się nieźle napracować. Pomyślałam a potem zadzwoniłam do Naruto żeby wbił do mnie, gdy się dowiedziałam że jest z Sasuke troszeczke się zniesmaczyłam, no ale z Konan przecież nie będe piła, nie wolno jej w tym stanie.

Miałam nadal uśmiech na twarzy, jak się Pein dowie to się nie posiada z radości normalnie. Wiem jak on marzy o synku i córeczce. Gdy tylko wszystko przygotowałam poczekałam na Hinate która i tak miała do mnie przyjść bo ugadałyśmy się kilka dni wcześniej, i Naruto i Sasuke. Po około godzince wszyscy stali pod moimi drzwiami. Otworzyłam im je, Hintata jak zwykle czerwona, Naruto ja bajerował Sasuke stał z rozbawiona miną przywitałam się z wszystkimi.


*********************

To już jest koniec nie ma już nic ;< nie mogłam wymyślić dalej więc wstawiam. ELO.

piątek, 4 października 2013

Część Siódma

No cześć, wiem wiem zawiodła, przepraszam ze tak długo nic nie dodawałam, ale brak weny :c, niedość ze brak weny to przygotowania do szkoły :3, i w sumie szkoła. Dużo zajęć etc, dodatkowo pełno lekcji i nauki proszę suko nie :<. 1C GASTRO ELO <3 dobra do szczegółów:

    • Opowiadania będą mniej więcej co tydzień, od piątku do niedzieli będzie pojawiać się jedna notka.
    • Jak nie co tydzień to co dwa tygodnie będą zależy od czasu, no wiecie „ melange ” i nauka
    • Od przyszłego tygodnia ewentualnie za dwa tygodnie ruszę coś z parą Sasu Saku.
    • Notka może nie pojawić się do miesiaca ze względu na moja huśtawkę nastrojów, nie chce zeby bohaterowie odczuwali to samo :<.
    • Tak jak było w ankiecie będą perspektywy Sasuke i Itachiego, dziekuje za głosowanie <3
      W sumie to by było na tyle teraz opowiadanie ! <3
DEMONOLOGIA 2 <3 http://www.youtube.com/watch?v=-h-AfsmfJ9o oraz Pan Patryk pojechał na biwak :3. Takie tam przy pisaniu :3

Część Siódma.
Po skończonych lekcjach wyszliśmy ze szkoły, wszyscy szcześliwi ze lekcje się skończyły, tylko ja tak jakos chodziłam zamyślona, w sumie tu może chodzić o ten wjazd do centrum, ale w sumie moje myśli krązyły też koło Sasuke, ciągle gdzieś był obok mnie, dziwnie się zachowywał. Nie wiedziałąm co mam myśleć. Gdzie ja byłam tam też on był. Dziwne.

Sasuke.

Boże ale ona jest ładna. Stop Sasuke nie myśl o niej, ona ma przecież chłopaka.

Sakura.

Spojrzałam się na Sasuke, znowu się na mnie gapił dziwny koleś, raz się an mnie wscieka a potem gapi jak natretny. Dobra trzeba to zignorować. Rozejrzałam się po parkingu w poszukiwaniu mojego auta, gdy go odnalazłam pożagnałam się z wszystkimi i ruszyłam do domu. Czułam wzrok wszystkich na plecach, czuli ze coś jest nie tak, cały dzisiajszy dzień chodziłam przygnębiona. W sumie to wszystko przez Peina, Sasoriego i Itachiego smutno mi z tego powodu ze nic mi nie mówią. W końcu Itachi to mój najlepszy przyjaciel, a Pein i Sasuori to bracia. Konan też pewnie nic nie wie. Ale jej uświadamiać nie będe.
Do 23 czas mi minął na lekcjach i nauce, musiałam jakos zapełnic czas bo bym umarła z nudy. Ubrałam się szybko cała na carno do ręki wziełam zieloną bejsbolówke, i huste. Zawsze się z tym odznaczałam, moi baracia zawsze się an mnie darli bo nie zakrywałam całej tawrzy i wyróziłam się strasznie w ich tłumie. Szybko zeszłam do mojego garażu, czarna taśmą zakleiłam rejestracje. I rusyzłam na przód zeby mnie przypadkiem nie zobaczyli, musiałam jechac ostrożnie, bo wybrałam inną droge i nie mogłam jechac z światłami, bo to byłoby podejrzane troche, gdyby wieczorny przechodzien zobaczył auto z zaklejoną rejestracja i przyciemnionymi szybami. O równej 23.55 byłam za galerią ubrałam na siebie bejsbolówke i chuste zawiązałam na nosie.tak zeby było widac mi tylko oczy. Ruszyłam przed galerię, bo znajac ich kamuflaż stanelii przed galeria bo jakże inaczej. Spojrrzałam na nich wszystkich z ukrycia. Stali i rozmawiali, pewnie którys z nich tłumaczył jak można dostać się do galerii, nie robiąc szumu. Zaczeli się zbliżać do drzwi wejściowych. Łomem rozsuneli rozsuwane drzwi, i przedostali się do środka, miałam około 5 sekund zeby się tam dostać szybko przebiegłam odległośc dzielącą mnie od drzwi, ale jak na mój pech nie weszłam do środka. Zaczełam szukać czegoś co mogłoby je otworzyć, zza drzwi usłyszałam huk, najwyraźniej ochroniarz padł. Energicznie poszukiwałam czegoś czego mogłabym uzyć do otworzenia tych cholernych drzwi. Spojrzałm w prawo, nic nie znalazłam, potem w lewo leżał tam łom który musieli wyrzucić od razu, co za idioci a potem czym otworą drzwi od środka? Idioci. Weszłam szybko do środka drzwi zaraz się zamkły. Weszłam razem z łomem w głąb galerii. Ruszyłam w prawo, potem w lewo jeszcze raz dwa zakręty w lewo i prawo znalazłam się na zakręcie, z którego widziałam bardzo dobrze Swaworskiego, drogo jadą. Widziałam jak Sasori męczy się z wejsciem do sklepu, i tu wkraczam ja. Eh wiedziałam ze sobie nie poradzą. Podeszłam do nich od tyłu. Zaklaskałam sarkastycznie, oni jak na zawołanie, wyskoczyli na mnie z bronią.

  • Ładnie to tak na własną siostre chciceć odstrzelać?
  • Sakura, do jasnej cholrey co Ty tu robisz !? - Pein nie wkurzaj się na mnie proszę.


Wiedziałem że ona się prędzej czy później dowie. Mogliśmy jej powiedzieć by takich głupot nie odpierdalała, mówiłem chłopakom, ale no po co ? Przecież się nie dowie. Pein masz za swoje. Spojrzałem na niego.
  • Pein nie krzycz na nią, dobrze wiesz że jej by tu niebyło gdybyś mnie posuchał i powiedzielibyśmy jej o tym skoku. A teraz Sakura jak Cie proszę otwórz te drzwi bo nikt nie wie jak hasło załamać.
  • Itachi ciesze się że chociaż mnie ty rozumiesz, ale tak samo muszą zrozumieć to Pein i Sasori, a oboje wiemy ze oni nie przepraszą a co z tego wynika dzisiaj nie zarobią hajsów. Nie masz się czym przejmować.
  • Jakbyś nie podsuchiwała to by Ciebie dzisiaj tutaj nie było, a co z tego by wynikało nie było by tej kłótni – Oczywiście gadka Peina z której wynika że Sakura jest najgorsza a on najlepszy.
  • Dobra ludzie spokój nie ma o co się kłócić, to jest po czesci nas wszystkich wina. Sakura otwórz te cholerne drzwi. - Ona spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem staneła przy drzwiach popstykała coś troche po chwili otworzyły się. Już chcieliśmy wchodzić ale nagle nas zatrzymała dosłownie krok przed granica dzielącą sklep a pasaż galerii.
  • Wiecie prawdopodobnie u Swaworskiego może być jeszcze alarm więc prosiłam o 5 min jeszcze jakbyście mogli. - Wszyscy jak na zawołanie odsuneliśmy się od sklepu. Gdy skonczyła i dała nam pozwolenie na wejście wszyscy ruszyliśmy z miejsca i zaczelismy poszukiwania czegoś ładnego i jednoczsnie drogiego. Saskura stała i patrzyła na nas jak na idiotów.

No to ekstra, pomogłam im chcociaż wcale nie musiałam i nie miałam tego w ogóle w planie, zreszta jak zwykle. Kiedy skonczyli nareszcie ładować biżuterie do czarnych worków. Ruszyliśmy do wyjścia otworzyliśmy drzwi wyjsciowe, ja ruszyłam do swojego auta, oni do swoich aut. Po tym jak wsiadłam ruszyłam prosto do domu zaparkowałam. Odkleiłam taśme z rejestracji. Weszłam do domu i potem do pokoju od razu usnełam.


Wiem krótko i wgl, ale no muszę dopierdo znowu się wkręcić w blogsfere przeprzeprzepraaszam, też oczywiście za liczne błędy.