piątek, 11 października 2013

Część Ósma


Wstałam rano, dzisiaj niedziela jest okej. Spojrzałam na zegarek 10. Zwlokłam się powoli. Zaczęłam dreptać do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, zeszłam na dół. Już słyszałam chłopaków jak rozmawiali. Weszłam do salonu, wszyscy siedzieli przed telewizorem. Siadłam obok Itachiegio, w tv leciało o napadzie na jubilera. No to nieźle chociaż mogłam się tego spodziewać, że będzie to w wiadomościach. Mam tylko nadzieje że nie wejdą znowu na trop nasz ekipy. Bo wtedy znowu musiałaby być rozłąka a tego drugi raz bym nie przeżyła mimo tego że się tak często kłóciliśmy, to kocham ich wszystkich.

  • Mam nadzieje, ze do wieczora to wszystko posprzedawajcie, nie mam zamiaru się z wami znowu rozstawać.
  • Wiemy Sakura, zaraz będziemy jechać do Kyiko i z nią będziemy się targować – Powiedział Itachi no z niezbyt wielkim przekonaniem.
  • Ile was nie będzie?
  • Około tygodnia. - Tym razem głosu udzielił Pein. Jego akurat nie chciałam prosić o zdanie.
  • Ciebie się braciszku nie pytałam. - Mój perfidny uśmieszek zmiótł jego powagę, a wzbudził tylko i wyłącznie złość.
  • Sakura nie przeginaj, wiesz dobrze że to wszystko było dla Twojego dobra. - Wiedziałam dobrze że się o mnie martwi ja o niego i Sasoriego też bardzo się martwię ale oni muszą zrozumieć ze ja nie jestem małą dziewczynką i też chce wiedzieć co się dzieje.
  • Pein dobrze wiesz że jak byś mi wszystko powiedział wczoraj by mnie tam nie było. Sam jesteś sobie winny. Nie znasz mnie od wczoraj. - Powiedziałam to z taką złością, jakiej nigdy nie było słychać w moim głosie. Nic już więcej nie odpowiedział. Na tym skończyła się nasza dyskusja wiedziałam że jest na mnie wkurzony, no ale co miałam zrobić, on mnie też zdenerwował. Mógł mi o wszystkim powiedzieć, obeszło by się bez bólu, wiem martwią się, etc. No ale ja mam 17 lat! Nie potrzebuje już nie wiadomo jakiej opieki.
Podreptałam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Szybko zrobiłam sobie tosty, posmarowałam je dżemem. Po chwili do mnie dołączyła się Konan, która robiła dla siebie i dla Peina. Uśmiechała się w stylu, nie martw się dobrze wiesz jaki on jest.

  • Sakura dobrze wiesz ze on dostanie zjebke za to że mi o niczym nie powiedział, nie masz się czym martwić. Znasz mnie, tylko szkoda ze mnie też nie wtajemniczyłaś, a właśnie chciałabym się z Tobą spotkać potem i pójdziesz ze mną do apteki co ? - Widziałam w jej oczach radość, pocieszenie, a jednocześnie smutek i złość. Wiedziałam tylko że złość i pocieszenie to chodzi o mnie i o Peina.
  • Dobrze, ale po co do apteki? - Zostałam wprowadzona w jakiś błąd przecież ona jest zdrowa przynajmniej tak mi się zdaje, chyba że wpadli sobie, no kurwa. Spojrzałam na nią podejrzliwym wzrokiem, on tylko zrobiła skruszona minę.
  • Mam poranne mdłości, obawiam się ze tak. - W jednej chwili się ucieszyłam a w drugiej pomyślałam że jak taki maluch ma się wychowywać w rodzinie przestępców, przecież to nie będzie dla niego dobre towarzystwo. Wiedziałam ze ona myśli o tym samym, zawsze byłyśmy ze wszystkim zgodne.
  • Jak się upewnię, porozmawiam z Peinem, wszystko będzie musiało się zmienić. Teraz życie już nie będzie sielanką.
  • Wiem Konan, wiem o tym.
Już wiedziałam że te 9 miesięcy będzie dla Peina czasem przemyśleń. Na pewno podejmie dobrą decyzje nie zagrażającą życiu Konan i dziecka. Mam przynajmniej taką nadzieje. Obie się do siebie uśmiechałyśmy delikatnie, siedząc i jedząc w ciszy, tylko to będzie mnie zastanawiać kto zostanie liderem jak Pein odejdzie? Teraz zrozumiałam ze już nic nie będzie tak jak wcześniej. Po skończonym posiłku ruszyłam do siebie do pokoju. Jeszcze zanim weszłam do góry powiedziałam Tylko Konan że ma po mnie przyjść jak będzie chciała iść już, i będzie na to wystarczająco gotowa.


**********************
Widziałem jej uśmiech w mojej wyobraźni wiedziałem że mi się podoba, ale ona i tak nie zwróci na mnie uwagi. Przecież ty jej nawet nie znasz, nie gadaliście nawet przez 10 min, nie gadaliśmy jak pomagała mi w nauce. No extra gadam do siebie w myślach.

  • Sasuke zejdź na śniadanie. - Z ociągnięciem ruszyłem na dół. Zjem je i idę do Naruto. Najwyżej pójdziemy na jakieś piwo które znając nas skończy się wódką. Dobra nieważne.
Zeszedłem na dół, zjadłem śniadanie i ruszyłem do Naruto. Gdy już dotarłem zapukałem do jego drzwi.
  • Dzień dobry – powiedziałem do jego mamy, Kushina jak zwykle uśmiechnięta, ta kobieta zachowuje się tak jakby w ogóle problemów nie miała.
  • Dzień dobry Sasuke wejdź Naruto jest u góry. - Schodami ruszyłem do Uzumakiego, minąłem kilka pokoi. Usłyszałem głośną muzykę, no tak muzyka to jego świat. Podeszłem powoli do drzwi lekko chyciłem za klamkę, gdy drzwi się otworzyły kopłem w nie i wydarłem się na cały głos.
  • Nie wal sobie ty zboczeńcu !– Stały się dwie rzeczy jednocześnie : Naruto ze strachu podskoczył tak że jego twarz miała bliskie spotkanie razem z ziemią. Jego rodzice zaczęli się głośno śmiać z dołu, a ja razem z nimi.
  • Sasuke idioto! Nie masz co robić, tylko ludzi straszyć? - Wiedziałem że się nie obrazi w końcu to Naruto. Gdy się już pozbierał z ziemi i usiadł z powrotem na krześle zacząłem temat.
  • Suchaj bo jest sprawa, wyruszylibyśmy może na małe co nieco? - Widziałem w jego oczach ten błysk, i od razu wiedziałem że się zgodzi. W końcu to Naruto.
  • No jasne ! - Ten jego krzyk pewnie było słychać w całym Konoha.
Gdy już się zrobił na ' bóstwo ', bo jak stwierdził nie może wyglądać gorzej ode mnie, a znając nas to obydwoje na noc będziemy wyglądać jak dwa menele. Nagle usłyszałem jego dzwonek telefonu podeszłem do niego i odczytałam ' Sakurcia ;* '
  • Ej baławnie, Sakura dzwoni – przekazałem mu ta informacje i rzuciłem mu telefon do ręki, złapał i odebrał. Gdy skończył gada, zaczął nawijać.
  • Idziemy do Sakurci, niej się napijemy bo podobno coś chce oblać, ale nie wiem dokładnie co, Hinatka też będzie, pójdziemy prawda, pójdziemy, pójdziemy, pójdziemy ? - Zaczął skakać na około mnie jak 6 letnie dziecko proszące swojego tatę czy może iść do cyrku.
  • No dobra pójdziemy. - W sumie porozmawiam z nią trochę wtedy i będę mógł znów usłyszeć jej prześliczny głos.


*********************

Dobra Naruto już załatwiłam więc jest okej zaraz Hinata przyjdzie w końcu jest co świętować prawda. Tyle dobrze że Pein, Itachi i Sasori z reszta pojechali bo by się okazała że nikt nie pojedzie, gdy znowu sobie przypomniałam sytuacje sprzed 30 minut aż mi serce zabiło szybciej znowu.

Szłam z Konan z apteki obie trzęsłyśmy się jak galaretki czekając aż dojdziemy do domu i sprawdzimy wynik. Gdy wreszcie dotarłyśmy Konan zamknęła się w łazience po ok 2-3 minutach otworzyła mi drzwi od łazienki, test ciążowy leżał na umywalce trzeba było poczekać 5 min, to było chyba najdłuższe 5 minut naszym życiu. Bałam się wyniku, wiedziałam ze będę szczęśliwą ciocią i będę ich wspierać gdy urodzi dziecko, bo wiem ze Konan bardzo marzyła dziecku, ale chyba nie w takim doborowym towarzystwie dla dziecka , obie nas chyba bardzo zasmuci jak się okaże że jednak nie, ale objawy na to wskazują więc mozliwe i to bardzo ze tak. Po 5 minutach fioletowłosa bała się podejść do tej umywalki, gdy się jej spytałam czy mam z a nią sprawdzić to powiedziała ze nie bo ona musi się sama przełamać. Gdy w kończy to zrobiła i zobaczyła na wynik, uśmiech zawitał na jej buźke podeszła delikatnie do niej zobaczyłam wynik, a ona wskoczyła mi w ramiona szczęśliwa. Nasza kochana Konan jest w ciąży, no to mój braciszek musiał się nieźle napracować. Pomyślałam a potem zadzwoniłam do Naruto żeby wbił do mnie, gdy się dowiedziałam że jest z Sasuke troszeczke się zniesmaczyłam, no ale z Konan przecież nie będe piła, nie wolno jej w tym stanie.

Miałam nadal uśmiech na twarzy, jak się Pein dowie to się nie posiada z radości normalnie. Wiem jak on marzy o synku i córeczce. Gdy tylko wszystko przygotowałam poczekałam na Hinate która i tak miała do mnie przyjść bo ugadałyśmy się kilka dni wcześniej, i Naruto i Sasuke. Po około godzince wszyscy stali pod moimi drzwiami. Otworzyłam im je, Hintata jak zwykle czerwona, Naruto ja bajerował Sasuke stał z rozbawiona miną przywitałam się z wszystkimi.


*********************

To już jest koniec nie ma już nic ;< nie mogłam wymyślić dalej więc wstawiam. ELO.

1 komentarz:

  1. Jestem ciekawa jaką, minę będzie miał Pain. Mam nadzieję, że jak się obudzą po popijawie będzie śmiesznie ^^. Do następnej!

    OdpowiedzUsuń